Rok temu Hanna Raskin przeprowadziła się z Asheville w Północnej Karolinie, do Dallas, aby zostać krytykiem kulinarnym Dallas Observer. Lubiła nasze tacos, a hamburgery jej pasowały. Ale podczas jej pierwszej podróży do Hill Country, zaledwie trzy tygodnie po przyjeździe, stało się jasne, że coś jej nie pasuje. Przypisała to wszystkim brzoskwiniom, które zjadła.
Ale jej zdrowie nadal się pogarszało. Czuła się, jakby miała niekończący się przypadek grypy. Po kolejnej bolesnej podróży do Austin później w lecie Raskin obawiał się najgorszego: alergii na salsę.
„Nigdy nie przyszło mi do głowy, że to krótka teksańska ambrozja” – mówi. Rozmawialiśmy przez telefon, właśnie wtedy, gdy pakowała się, by opuścić Dallas na dobre.
Jej diagnoza była zaskoczeniem, ponieważ Raskin nie miał żadnego z „typowych” markerów alergicznego nieżytu nosa ani alergii sezonowych, zwykle charakteryzujących się swędzeniem, łzawiące oczy, katar i nadmierne trąbienie w chusteczkę higieniczną. Zamiast tego w jej jelitach gromadziła się flegma, będąca ostrą reakcją na unikalną mieszankę ambrozji i traw w północnym Teksasie. Jej lekarz zasugerował pozostanie w domu i przestrzeganie ścisłej diety, ale Raskin jeździ na rowerze wszędzie i zarabia na życie.
Wreszcie, po zrzuceniu 10 funtów (z i tak niewielkiej sylwetki), miała dość. Raskin przyjął stanowisko krytyka kulinarnego w Seattle Weekly, siostrzanej gazecie The Observer w sieci Village Voice Media, i 1 kwietnia pośpiesznie udał się do Waszyngtonu. Wyszła w samą porę. 7 kwietnia, według relacji Fox Channel 4, w północnym Teksasie odnotowano piątą pod względem liczby pyłków w kraju liczbę.
Nieplanowane wyjście Raskina ilustruje, jak irytujący może być północny Teksas dla alergików. W rzeczywistości istnieją dane, które sugerują, że powietrze pogorszyło się w ostatnich latach. Siedem lat temu liczba alergenów nagle wzrosła, a liczby nie powróciły jeszcze do poprzedniego poziomu. Następnie mamy anegdotyczne dowody. Dr Sandeep Gupta, alergolog zasiadający w zarządzie oddziału Astma and Allergy Foundation of America (AAFA) w Teksasie, mówi, że podaje więcej szczepionek przeciw alergiom i spotyka się z większą liczbą pacjentów niż kiedykolwiek wcześniej. W tym roku Dallas przesunął się z 52 na 35 na liście 100 najlepszych „stolic alergików” AAFA. Postanowiłem dowiedzieć się, co wydarzyło się w 2004 roku i spowodowało tę zmianę w powietrzu, którym oddychamy. Okazuje się, że odpowiedzi są trudne do znalezienia. Ale domysły się skończyły.
Po pierwsze, jeśli „ jeden ze szczęśliwców, pewne wyjaśnienie. AAFA szacuje, że 40 milionów Amerykanów jest dotkniętych alergiami w pomieszczeniach i na zewnątrz. Pyłki, sierść zwierząt, drzewa, trawy i pleśnie są wszędzie i technicznie rzecz biorąc, są nieszkodliwe. Ale kiedy osoba z alergią jest najpierw narażona na swój konkretny alergen, układ odpornościowy błędnie interpretuje to jako atak. Białe krwinki wytwarzają przeciwciała IgE, które kręcą się do momentu ponownego narażenia osoby. Następnie alergeny łączą się z przeciwciałami, aby uwolnić substancję chemiczną histamina – i zaczynają się znajome objawy. Ludzie kichają, łzawią oczy, otwierają się naczynia krwionośne i pojawia się obrzęk.
To jest skutek. W sprawie przyczyny zwracamy się do doktora Jeffreya Adelglassa. On prowadzi jedyną Stacja licząca pyłki w hrabstwie Dallas, posiadająca certyfikat – weź głęboki oddech – amerykański Academy of Asthma, Allergy & Immunology-National Allergy Bureau (AAAAI-NAB). Od ponad 20 lat stacja licząca pyłki Adelglass zbiera próbki z dachu w pobliżu jego zakładu North Dallas Research Across America. Nie ujawniłby dokładnej lokalizacji ze „względów bezpieczeństwa”. Sprzęt używany do zbierania próbek, próbnik Rotorod, kosztuje około 2000 USD. Ludzie myślą, że „wygląda jak kosmos” – mówi Adelglass, dodając, że jego próbniki zostały zniszczone i skradzione.
Ale Adelglass zdradzi, kogo zadanie polega na sprawdzaniu próbnika prawie każdego ranka. To zadanie przypada Kelly Walker, dyrektorowi i dyrektorowi operacyjnemu Adelglass ’Research Across America, która robi to prawie codziennie. Na dachu Walker pokrywa Rotorod żelem silikonowym. Maszyna obraca się co 10 minut, aby zbierać pyłek przez pełne 24 godziny. Następnie Walker wyciąga pręt, plami go i pod nadzorem Adelglass analizuje preparaty pod kątem pleśni, chwastów, traw i alergenów drzew. Podaje poziomy zgodnie z różnymi skalami ustalonymi przez AAAAI. Liczby są publikowane w Internecie i dodawane do archiwum z 1990 roku.
W 2004 roku zespół Adelglass zauważył dramatyczną zmianę. Liczba zarodników pleśni nagle wzrosła. Poziom pleśni wzrasta w cieplejszych miesiącach po prostu dlatego, że zarodniki zamarzają zimą. Ale według Michaela Phillipsa, który robi obliczenia, skok z 2004 roku był bardziej znaczący niż zwykle. Mówi, że stacja przeszła z rejestrowania dziennych poziomów 300 do 500 zarodników na metr sześcienny do liczby 2000, 4000 lub więcej.Od tamtej pory utrzymują się na tak wysokim poziomie.
„Grzyb jest zawsze obecny w środowisku, od poziomu gruntu do 2 mil w atmosferze” – mówi Phillips. „Więc bardziej niż prawdopodobne – nie jestem meteorolog – ale najprawdopodobniej w tym momencie pojawiły się pewne wzorce pogodowe, które zasadniczo zmieniły ciśnienie barometryczne tam, gdzie ułatwiło wykrycie zarodników ”. Zanim pośpieszysz i kupisz opakowanie masek chirurgicznych, pamiętaj, że poziomy są zgłaszane zgodnie ze skalami krajowymi AAAAI, a pleśń jest raportowana inaczej niż trawy, drzewa i chwasty. Poziom pleśni między 1 a 6499 zarodników na metr sześcienny jest uważany za niski, co oznacza, że Dallas nadal nie zbliża się do „ciężkiego” (od 13 000 do 49 999).
Ale Phillips mówi, że nawet niewielkie różnice może wiele znaczyć dla pacjentów, szczególnie dla osób cierpiących na ciężką chorobę, którzy każdego ranka monitorują stronę internetową Adelglass. Young Ryu, profesor biznesu z UT Dallas, który zaczął spotykać się z Adelglass z powodu objawów alergii w 1992 r., na podstawie liczby pyłków decyduje, jakie leki przyjmować nawet warto zapuszczać się na zewnątrz. Mówi, że jego alergie można kontrolować, jeśli ograniczy ekspozycję w dni, w których poziom drzew i traw jest szczególnie wysoki.
A więc czy winna jest pogoda? Zwracam się do dr Johna Nielsen-Gammon, klimatolog stanowy Teksasu i profesor meteorologii na Uniwersytecie A & M w Teksasie, dla potwierdzenia. W trakcie naszej wymiany e-maili staje się jednak jasne, że żadne temperatura i ciśnienie są winowajcami Nielsen-Gammon d Nie znalazłem niczego w średnich temperaturach w północnym Teksasie, co wskazywałoby na zmianę w 2004 roku, a on mówi, że ciśnienie barometryczne w ciepłym sezonie nie zmienia się więcej niż kilka dziesiątych procenta z roku na rok.
p> Gupta ma inną teorię dotyczącą pogody. Mówi, że wilgoć, zwłaszcza po okresie suszy, może spowodować wzrost zarodników grzybów, ponieważ pleśń rośnie i szybciej rozprzestrzenia się w wilgotnym powietrzu. Według danych Nielsena-Gammona, sześć lat poprzedzających 2004 r. Było poniżej średniej opadów w okresie od kwietnia do sierpnia, ale niekoniecznie nazwałby to latami suszy. W 2004 roku mieliśmy najbardziej wilgotną wiosnę i lato od 1958 roku, choć rok 2008 był jeszcze bardziej mokry. „Tymczasem”, pisze Nielsen-Gammon, „po roku 2004 nastąpiły susze w latach 2005 i 2006, a rok 2006 był jednym z 10 najbardziej suchych w okresie kwiecień-sierpień”. Gdyby przyczyną była wilgotność, liczba pleśni powinna się zmniejszyć w latach po 2004 r.
Jest jeszcze jedno możliwe wytłumaczenie, które jest niewygodne. „Widzimy coraz więcej zanieczyszczeń” – mówi Adelglass. „A zanieczyszczenie nie jest alergenem, ale powoduje, że ludzie czują się gorzej, a to w połączeniu z alergiami sprawia, że ludzie są bardziej podatni na pyłki”.
Następnie istnieje wpływ zanieczyszczenia na same alergeny. Badanie opublikowane w maju 2010 r. W recenzowanym czasopiśmie Environmental Health Perspectives wykazało interesujący związek między dwutlenkiem węgla a zarodnikami grzybów. Alternaria alternata to pospolity grzyb, o którym wiadomo, że wywołuje objawy alergii. Rozwija się również dzięki CO2. Naukowcy z University of Maryland uprawiali trawę przez 60 dni w kontrolowanych komorach z czterema różnymi poziomami CO2: poziomami z XIX wieku, obecnymi i dwoma wyższymi przewidzianymi na lata 2025 i 2040 przez Międzyrządowy Zespół ds.Zmian Klimatu. Wszystko inne było niezmienne. Rzeczywiście, grzyb rosnący na trawie w środowiskach bogatych w CO2 rozmnażał się bardziej bezmyślnie, wysyłając zarodniki, które doprowadzają wszystkich do szaleństwa.
Ustalenie historycznych poziomów CO2 w północnym Teksasie jest trudne. Każdego lata obszar ten przekracza dopuszczalny limit Agencji Ochrony Środowiska dla ozonu, związanego z nim gazu cieplarnianego. Ogólnokrajowe dane EPA pokazują, że emisje gazów cieplarnianych wzrosły o 7,4 procent od 1990 do 2009 roku. C02 ze spalania paliw kopalnych jest największym źródłem emisji w USA. Można więc bezpiecznie założyć, że poziomy CO2 nie spadły w ostatnich latach.
Wreszcie, Adelglass uważa, że jest jeszcze jeden element: twój nowy sąsiad – i drzewo, które przywiózł ze sobą z Chicago. „Same rośliny stały się liczniejsze. Wraz ze wzrostem populacji Dallas ludzie będą sadzić trawniki i drzewa” – mówi Adelglass. „A niektórzy z nich lubią swoje drzewa i rośliny, skąd pochodzą. Dlatego zabiorą ze sobą rośliny, które nie są rodzime dla Dallas ”. Według spisu ludności z 2010 r. Populacja hrabstwa Dallas wzrosła o 6,7 procent, do 2368 139 osób w ciągu ostatniej dekady.
Adelglass twierdzi, że nie ma lekarstwa na alergie, ale monitorowanie liczby pyłków może pomóc większości ludzi osiągnąć „maksymalny stan zdrowia i dobre samopoczucie ”bez konieczności ciągnięcia Hanny Raskin i całkowitej ucieczki z miasta. Kiedy Ryu, profesor alergologii, rozpoczął leczenie, cierpiał na ciężką infekcję zatok, która całkowicie zablokowała kanały nosowe i wymagała operacji, aby je poprawić.Teraz, po latach lekarstw i immunoterapii, mówi, że może oddychać.
I jeśli nic więcej, studenci medycyny w Północnym Teksasie mogą skorzystać z tej pomocnej wskazówki: zostać alergologiem. Biznes kwitnie.