W lutym 2015 roku dziennikarka Kate Dawson przeglądała Getty Images kiedy natknęła się na tajemnicze czarno-białe zdjęcie kobiety z czterema sznurami pereł na szyi i szyfonową chustą wokół nosa i ust. Kobieta była otoczona złowieszczą szarą mgiełką. „Właśnie uderzyło mnie zdjęcie” – mówi Dawson The Verge.
To zdjęcie zostało zrobione w grudniu 1952 roku, kiedy Londyn został uwięziony w śmiertelnej chmurze mgły i zanieczyszczeń W tym czasie miasto było zasilane tanim węglem do wszystkiego, od wytwarzania energii po ogrzewanie domów. Kiedy więc antycyklon spowodował stagnację zimnego powietrza nad Londynem, dwutlenek siarki, dwutlenek węgla i cząsteczki dymu zgromadziły się – i dusiło się aż 12 000 ludzi na śmierć.
Kiedy Dawson zdał sobie sprawę nie napisano żadnych książek na temat Wielkiego Smogu z 1952 roku, zdecydowała się podjąć projekt. Kiedy jednak badała fragmenty gazet z tamtego okresu, zauważyła, że w nagłówkach dominował inny zabójca: mężczyzna, który zamordował co najmniej sześć kobiet, ukrywając ich zwłoki pod deskami podłogowymi i do szaf w jego mieszkaniu w Notting Hill. „To był tylko ten potop, to był niesamowity słaby ”- mówi Dawson. „Nie mogłem tego obejść i nie mogłem znaleźć nic na temat smogu”.
Ostatecznie Dawson postanowił połączyć te dwie historie razem w nowej książce zatytułowanej Death in the Air. są „dziwaczne”, mówi Dawson, jeśli nie dziwne: zarówno Wielki Smog, jak i seryjny morderca, John Reginald Christie, dusili na śmierć niewinnych ludzi i obaj pobudzili do uchwalenia historycznego prawodawstwa. Śmiertelny smog skłonił brytyjski rząd – po tym jak wiele razy zaprzeczał jakiemukolwiek związkowi między śmiercią a zanieczyszczeniem – do uchwalenia pierwszej na świecie ustawy o czystym powietrzu. Z drugiej strony horror Christiego doprowadził po latach do zniesienia kary śmierci. Sąsiad Christie, Tim Evans, został oskarżony o zabicie własnej żony i dziecka i stracony, zanim Christie przyznał się do morderstwa – bezprawne przekonanie, które drażniło opinię publiczną.
Dla Dawsona, sposób, w jaki media – a publiczność – zareagowana na obie historie w tamtym czasie bardzo mówi o tym, jak świat funkcjonuje do dziś. „Dziwaczne tweety i wiadomości z nagłówków gazet często przyciągają największą uwagę, czasami przesłaniając ważniejsze historie” – mówi. „Wszystko to odbiło się echem w naszych czasach, więc pomyślałem, że to zestawienie było naprawdę ważne” – mówi Dawson.
Zanieczyszczenie powietrza wciąż trafia na pierwsze strony gazet. Verge rozmawiał z Dawsonem o niesłusznych wyrokach skazujących, dlaczego londyńczycy nie przejmowali się śmiercionośną mgłą i czy Wielki Smog może się jeszcze wydarzyć.
Wywiad został zredagowany dla zwięzłości i jasności.
W książce wspomina Pan o bardzo znanym incydencie: smogu, który zabił 20 osób i spowodował choroby w Donorze w Pensylwanii w 1948 roku. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek czytał o Wielkim Smogu w Londynie z 1952 roku w książkach historycznych Ale dlaczego tak jest?
Reakcja między nimi jest interesująca i myślę, że jest to bardzo wymowne o obu społeczeństwach. W 1948 r. reakcja małego miasteczka była klęską żywiołową: założyli centrum segregacji w domu kultury. Wszyscy w mieście podjęli skoordynowany wysiłek, aby przez to przejść. I rozpoznali to jako śmiertelna katastrofa. To nie to, co wydarzyło się podczas Wielkiego Smogu w 1952 roku. Naprawdę, to był kolejny smog, po prostu trwał znacznie dłużej. A panika nadeszła dopiero kilka miesięcy później, kiedy pojawiła się liczba ofiar śmiertelnych i zdali sobie sprawę, że zginęły tysiące ludzi. I nawet wtedy nie było paniki. Tak więc w Donorze jest muzeum poświęcone temu wydarzeniu, aw Londynie nie ma czegoś takiego. Więc mówisz o dwóch drastycznie różnych reakcjach. Więc zgadza się, w podręcznikach historii jeden jest reprezentowany, a drugi nie.
Dlaczego londyńczycy nie zareagowali paniką?
Jest kilka powodów. Po pierwsze, mówimy o 300 latach takiego smogu. Ze względu na pogodę zamieniło się to w niezwykle długi i niezwykle śmiercionośny smog, ale te systemy pogodowe, te antycyklony, pojawiały się co roku; zawsze tam byli. Trwały dwa lub trzy dni, zwykle dwa, a potem zostały zdmuchnięte przez wiatr i całe zanieczyszczenie unosiło się do atmosfery. Tak się po prostu nie stało. Pozostawał przez pięć dni.
Byli ludzie, którzy umierali w swoich łóżkach, umierali w salach szpitalnych, a ponieważ nie było centralnych systemów komputerowych dla szpitali, nie było danych, które łączyłyby wszystkie zgony. To był dowód anegdotyczny. Ale nawet lekarze w szpitalu powiedzieli: „Wiesz, pomyśleliśmy, że mieliśmy naprawdę ciężkie kilka dni.„Ludziom nie przyszło do głowy, że stało się to w całym mieście. Media tego nie połączyły.
Wielki Smog ostatecznie pobudził Przejście ustawy o czystym powietrzu z 1956 r. w Wielkiej Brytanii. Jaki miał wpływ na ustawodawstwo dotyczące czystego powietrza w USA i na całym świecie?
Brytyjska ustawa o czystym powietrzu była tak naprawdę pierwszym rodzajem nadrzędnego ustawodawstwa federalnego na świecie, w którym istniał rząd, a nie tylko lokalny rząd lub rząd stanowy, który nałożył dość restrykcyjne przepisy na przemysł i lokalnych mieszkańców oraz zapewnił dotacje, aby londyńczycy mogli zacząć przechodzić z kominków węglowych na bezdymne paliwo, które jest bardzo drogie. To naprawdę był plan do naśladowania dla innych narodów.
To był pionierski wysiłek, który został podjęty tylko dzięki Normanowi Doddsowi i wielu ludziom z Partii Pracy, którzy popchnęli problem do tej pory i zmusił rząd brytyjski do ostatecznego działania. To był problem systemowy, którego nikt tak naprawdę nie traktował poważnie w rządzie, ponieważ był po prostu czymś, co zawsze istniało, a rząd był bankrutem.
Książka jest pełna żywych postaci, które przeżyły Wielki Smog . Jak znalazłeś tych ludzi?
Musiałem pomyśleć: kto właściwie byłby w smogu? Kto był ratownikiem, kim byli pomocnicy? Więc oczywiście myślałem o lekarzach, pielęgniarkach, kierowcach karetek i policjantach. Znalazłem więc krajowe stowarzyszenia emerytalne dla każdej z tych grup i wysłałem e-mail do szefów każdego z tych stowarzyszeń i powiedziałem: „Słuchaj, wiem, że wszyscy macie bazę danych e-maili, czy możecie wysłać e-mail w moim imieniu do wszystkich i mówią: jestem dziennikarką, która pisze książkę o Wielkim Smogu w 1952 roku, szuka ludzi, którzy pracowali przy Wielkim Smogu. Czy odpowiedziałbyś, gdybyś był zainteresowany wywiadem? ” Otrzymałem więc ogromną liczbę odpowiedzi. Byli bardzo zainteresowani opowiedzeniem historii.
Nawet wtedy, kiedy rozmawiałem z tymi wszystkimi ludźmi, którzy przeżyli smog, nawet Rosemary Sierżant, która straciła ojca i była to niesamowicie przejmująca historia, wszyscy mieli tę samą mantrę: to była tylko część życia w Londynie. Było to najbardziej przeludnione i uprzemysłowione miasto na świecie. I stało się czymś w rodzaju, no cóż , to tylko produkt uboczny życia w mieście. Dlatego tak ważne było dla mnie włączenie Rosemary jako 13-letniej dziewczynki, ponieważ nie miała w tym żadnej decyzji. Nie kupowała węgla. Osiemdziesiąt procent publiczność paliła, nie paliła. Nie zdecydowała się mieszkać w Londynie. Była naprawdę niewinną ofiarą, bez żadnej winy.
Co Cię najbardziej zaskoczyło w tym okresie?
Po pierwsze, myślałem, że Londyn odzyskał siły po II wojnie światowej znacznie szybciej niż w rzeczywistości. Zaskoczyło mnie, że w 1952 roku, siedem lat po wojnie, Londyn wciąż był w poważnych tarapatach. Rząd wciąż był w poważnych tarapatach. A potem, oczywiście, wszystkie konsekwencje, które z tego wynikają: bieda, przestępczość, małe budżety policji.
Co mnie zaskoczyło w sprawie Johna Christie, oprócz niesamowitej uwagi mediów, było wiele kontrowersji. Christie miał sąsiada, który został ostatecznie powieszony częściowo z powodu zeznań Christiego. Mężczyzna został skazany za zabicie swojej żony i dziecka, a później stwierdzono, że Christie przyznał się do winy i że Christie był naprawdę winny, a mężczyzna został pośmiertnie oczyszczony z zarzutów. Więc poszedłem do tej sprawy naprawdę czując, że znajdę te same dowody i dojdę do tego samego wniosku, ale naprawdę nie doszedłem do tego samego wniosku. I to było dla mnie zaskakujące.
Wpadłem w pułapkę, którą robi wielu ludzi, polegającą tylko na założeniu, że historia i konwencjonalna mądrość mają rację. Po obejrzeniu wszystkich dowodów nie sądzę, że wyznanie Christiego było słuszne i myślę, że powieszono właściwego człowieka za zabicie żony i dziecka. Myślę, że ludzie naprawdę nie chcieli wierzyć, że dwoje ludzi może mieszkać w tym samym domu w tym samym czasie i oboje być zabójcami i nie znają się ani nie pracują razem. Uważam, że jest to absolutnie wykonalne.
Jakie dowody przekonały Cię o tym?
Rozmawiając z policjantem Lenem Trevallionem, który pomagał w śledztwie, rozmawialiśmy o tym, że przestępstwo było niewykonalne tak, jak przedstawił je John Christie. Spojrzałem na raport patologa, który był dla mnie najbardziej interesujący. Żona, którą była Beryl Evans, zanim ją pochowali, było wiele jej zdjęć. A patolog, zagłębiony w swoim raporcie, powiedział, że została uderzona w usta tak mocno, że wargi dotykały jej nosa. To jest bardzo trudne.A sposób, w jaki krzepła krew, oszacował, że została uderzona 20 minut przed śmiercią.
Dałem to zdjęcie dzisiejszym patologom, dwóm z nich, i zgodzili się: tak, wygląda na to, że została uderzona 20 minut wcześniej. W jakim świecie kobieta pozwoli, by sąsiad ją uderzył, usiądzie przez 20 minut, a potem ją udusi? To nie ma żadnego sensu. Nikt nie słyszał jej krzyku. Ale jej mąż był agresywny i bił ją przez cały czas. Więc dla mnie sensowne jest to, że mąż ją uderzył i walczyli, a potem ją zabił. Kiedy John Christie przyznał się do zabicia żony i dziecka swojego sąsiada, myślę, że zostało to odebrane jako ewangelia. Christie przyznał się, że zabił wszystkich pod słońcem, ponieważ chciał uniknąć kary śmierci. Miał więc coś, co nazywał – im więcej, tym weselej. I nie wierzyłem w żadne jego wyznania. Oczywiście prawda leży po stronie obojga zmarłych.
Ta książka to także opowieść o tym, co się dzieje, gdy nie ma przepisów dotyczących zanieczyszczenia. Zastanawiam się, co to mówi o naszym obecnym klimacie politycznym, w którym mamy administrację, która patroli Agencję Ochrony Środowiska.
Myślę, że nasza obecna sytuacja jest przygnębiająca i niepokojąca. Oczywiście jest mało prawdopodobne, że coś takiego wydarzy się w naszym kraju. Zanieczyszczenie jest okropne, ale nie do tego stopnia na tak zamkniętym obszarze. Ale myślę, że to, co dzieje się z EPA, finansowaniem niektórych programów, redukcją personelu i obecnym klimatem politycznym polegającym bardziej na skłanianiu się ku przemysłowi, a mniej w kierunku czystego powietrza, jest niepokojące, aw niektórych przypadkach nieodwracalne.
To powinna być przestroga. I myślę, że bardzo niewiele osób u władzy słucha. To, że nie masz Wielkiego Smogu z 1952 r., Z żółtymi chmurami i powietrzem pachnącym jak zgniłe jajka, nie oznacza, że powietrze, którym oddychasz, nie niszczy twojego zdrowia, a wszystkie badania pokazują, że tak. po prostu myśl, że bierzemy to za pewnik.