Czy Hare Krishnas w Pałacu Złota w W.Va. może odbudować nadszarpniętą społeczność?

Znak informował, że Pałac Złota jest przed nimi, ale gdzieś po drodze, pociągając kierownicę w tę iz powrotem przez ciasne zakręty Wirginii Zachodniej, gość mógłby zacząć myśleć, że to błąd . Że ziemia obiecana nie może zostać osiągnięta. Zamiast tego spędzi wieczność, jeżdżąc po parterowych domach, które pełnią rolę salonów kosmetycznych i cmentarzy na wzgórzach usianych jasnymi jedwabnymi kwiatami, które nigdy nie tracą kwitnienia.

Następnie na szczycie góry – z ściśniętymi dłońmi i bijącym sercem po kolejnym prawie nieudanym spotkaniu z jeleniem – rozwija się. Pałac jest masywny i ozdobny, ze złoconymi iglicami wbijającymi się w niebo. Natychmiast staje się oczywiste, dlaczego to miejsce, około 15 mil na południowy wschód od Wheeling, nazywane było amerykańskim Taj Mahal.

„Witamy w niebie”, według New York Timesa opowiadanie o Nowym Vrindabanie, niegdyś największym w kraju Hare Kryszna Pałac otworzył swoje podwoje dla wielkiej uroczystości w 1979 roku i stał się jedną z największych atrakcji turystycznych Zachodniej Wirginii. Gazety, magazyny i telewizja zachwycały się dziełem wielbicieli, którzy zbudowali wspaniałą budowlę na cześć swojego guru.

Potem przyszedł skandal, korupcja, znęcanie się i morderstwo dzieci. Zdrada wiary, podział społeczności.

Nowy Vrindaban jest teraz często niesamowicie cichy, wiejska cisza przeszyta jedynie przeraźliwym krzykiem pawia wędrującego ścieżką. W samotności można zauważyć, że ściany się rozpadają, a farba złuszcza się. Pałac jest w ruinie.

Ale zmiana jest dudnienie przez góry: przybyło nowe przywództwo, podobnie jak kontrowersyjny nowy kwaśny smak ce pieniędzy. Amerykańscy Hindusi i turyści po raz kolejny pielgrzymują do Nowego Vrindabanu.

Jest to teraz symbol tego, jak daleko stado podąży za krnąbrnym pasterzem. Ale także, jak ciężko niektórzy będą pracować, aby odbudować miejsce, które nadal uważają za święte.

***

Początki

Sankirtana Das poczuł, że przyciąganie narastało, gdy on, jego żona i ich dwoje małych dzieci przybyli do Nowego Vrindaban w ciemną zimę nocy w 1976 r. Gmina została poddana kwarantannie z powodu wybuchu zapalenia wątroby, więc 29-latek i jego rodzina przedostali się bocznymi drogami. Podczas pierwszych chłodnych tygodni w małej chatce utrzymywali się na diecie złożonej z wody mung, mikstury według tradycji wedyjskiej, która miała właściwości lecznicze.

Sankirtana, z domu Andy Fraenkel, był synem żydowskiego ojca i luteranki. Dorastał na Manhattanie, a później studiował teatr i film na City University of New York.

Po obejrzeniu wielbicieli Hare Kryszna śpiewających w kolorowych szatach w całym mieście, postanowił nakręcić krótki film dokumentalny dla szkolny projekt. Zaintrygowała go pieśń – zwłaszcza po wysłuchaniu jej w utworze Georgea Harrisona „My Sweet Lord” – więc kiedy on i jego przyszła żona wybrali się na spokojniejsze życie w Kanadzie, przynieśli Bhagavad-Gitę, starożytne hinduskie pismo i zrobiliśmy własne koraliki, których używaliśmy podczas intonowania mantry Hare Kryszna.

„Moja żona i ja czuliśmy więź z medytacją” – wspomina Sankirtana, teraz 65 lat.

Zrezygnowali z marihuany i LSD i zostali wegetarianami. Kiedy skończyły się pieniądze, wrócili do Stanów, zatrzymując się w Detroit, aby wysłuchać przemówienia założyciela ruchu Hare Kryszna, Śrila Prabhupada.

Prabhupada popłynął do Nowego Jorku na frachtowcu w 1965 w wieku 70 lat. Nosił ze sobą 8 dolarów, parasol i rozkaz od swojego duchowego guru, by szerzyć na Zachodzie ich tradycje religijne, które mają wspólne korzenie z hinduizmem, ale podkreślały święte powtarzanie imienia Bożego. Śpiewał w parkach w pobliżu East Village i założył główną siedzibę swojej sekty, Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny (ISKCON).

Przesłanie Prabhupada o materialnym wyrzeczeniu i duchowym skupieniu rezonowało z typami kontrkultury poszukującymi wyższego znaczenie. W ciągu kilku lat zainicjował do ruchu tysiące ludzi. Każdy nowy wielbiciel zgodził się na cztery zasady: zakaz hazardu, środków odurzających, seksu poza małżeństwem i jedzenia mięsa. Mieli codziennie intonować przez 90 minut lub dłużej i poświęcić się życiu w służbie Bogu, czyli Krysznie. Mężczyźni ogolili głowy, z wyjątkiem małego ogona z tyłu, a wszyscy włożyli szafranowe szaty.

Jednym z pierwszych inicjowanych Prabhupada był Keith Ham, syn pastora baptystów, który przyjął imię Kirtanananda Swami lub Swami Bhaktipada. W 1968 roku Kirtanananda nabył ziemię uprawną w Zachodniej Wirginii, aby zbudować wiejską społeczność Hare Kryszna, gdzie wielbiciele mogli szukać wytchnienia i żyć z ziemi. Został nazwany na cześć Vrindavan, świętego miasta w Indiach, niedaleko miejsca narodzin Kryszny.

Kiedy Sankirtana i jego rodzina przybyli, osiem lat później, na zboczu góry mieszkało prawie 80 wielbicieli. Motto społeczności brzmiało „Proste życie, wzniosłe myślenie.„Większość członków mieszkała w małych pokojach nad oborą, w której znajdowały się dojenie krowy, najbliższy sklep spożywczy znajdował się wiele kilometrów dalej, a pieluchy trzeba było prać ręcznie na zewnątrz, nawet zimą.

Praca Sankirtany polegała na gotowaniu śniadania i lunchu. Budził się przed świtem na służbę oddania o 4:30 rano, po której nastąpiło intonowanie i medytacja. Potem wyszedł na zewnątrz, aby ugotować ogromne garnki fasoli i ryżu nad opalanymi drewnem paleniskami.

„Było ciężko, ale czuliśmy się jak pionierzy” – wspomina Sankirtana. „I byliśmy właścicielami tego projektu. To była bardzo wspólna atmosfera. Jadaliście posiłki w świątyni, a jeśli potrzebowaliście szczoteczki do zębów lub pasty do zębów, wszystko, czego potrzebowaliście, było dostarczane przez świątynię ”.

Na początku lat siedemdziesiątych Kirtanananda skupił się na budowie domu dla Prabhupada z nadzieją, że starzejący się guru, który odwiedził go kilka razy, zatrzyma się i będzie kontynuował swoją pracę polegającą na tłumaczeniu starożytnych tekstów sanskryckich.

Wizja skromnego domu przekształciła się w okazały pałac. Ziemia została oczyszczona na szczycie McCreary’s Ridge, a wielbiciele nauczyli się, jak bejcować szkło i układać cegły. Sprowadzili 52 odmiany onyksu i marmuru na ściany i podłogi. Wyrzeźbili meble z drewna tekowego, zbudowali kryształowe żyrandole, pomalowali wyszukane malowidła ścienne na sufitach i ozdobili 10 pokoi klejnotami.

„W miarę postępów zmyślaliśmy” – mówi Sankirtana.

Ale w 1977 roku Prabhupada zmarł – Kriszni, którzy wierzą w reinkarnację, powiedzieliby, że zostawił ciało – i plany znów się zmieniły. Teraz pałac miał być majestatycznym pomnikiem.

Dwa lata później Pałac Złota został otwarty dla publiczności. Sznurek kwiatów, który wisiał na szyi Prabhupada po jego śmierci oznaczył go jako duchowy grobowiec (jest pochowany we Vrindavan w Indiach). Prawie tysiąc wielbicieli z całego kraju przybyło do Zachodniej Wirginii, aby intonować i tańczyć z ekstazą podczas weekendowego festiwalu.

„Ludzie zawsze pytaj: „Dlaczego jest tak bogaty?” – mówi Sankirtana. „Zawsze mówię: To bogactwo jest w rzeczywistości przejawem miłości wielbicieli i uznania dla tego, co dał nam Prabhupada”.

Pałac stał się natychmiastową sensacją.

** *

Skandal

Ale nawet gdy drzwi pałacu się otworzyły, fasada nirwany zaczęła pękać. Podczas nieobecności Prabhupada Kirtanananda przejął władzę w Nowym Vrindabanie, które do tego czasu prawie 500 członków, co czyni ją największą i najbardziej znaną społecznością Hare Kryszna w Stanach Zjednoczonych.

I chociaż Prabhupada chciał, aby społeczność była samowystarczalną duchową oazą z siedmioma świątyniami na siedmiu wzgórzach, nacisk na rolnictwo pogarda dla materialnego bogactwa zaczęła się wymykać. Wielbiciele byli wysyłani na lotniska i na imprezy sportowe, aby pracować dla tłumu w celu uzyskania darowizn – często pod fałszywym pretekstem – i czasami sprzedawali podrabiane towary.

Społeczność stała się w dużej mierze męską. kobiety były zmuszane do pozostawiania swoich dzieci w gminnych żłobkach na wiele godzin Ego nda rosło, gdy wzrastał jego wpływ na wielbicieli. Był drobnym mężczyzną, który utykał po dziecięcym polio, ale był charyzmatyczny i przekonujący. I ściśle zarządzał każdym aspektem społeczności: kto przyszedł, kto poszedł i co robił w danym momencie.

Kirtanananda odszedł od nauk Prabhupada, wprowadzając elementy międzywyznaniowe do nabożeństw. Zmiany były głęboko podzielone, ale Kirtanananda miał niewielką tolerancję dla sprzeciwu.

Społeczność obawiała się ataku ze strony osób z zewnątrz i uzbroiła się w broń. Zaczęły pojawiać się zarzuty wykorzystywania seksualnego dzieci przez Kirtananandę i nauczycieli w szkole gminnej. Dwóch wielbicieli, którzy kwestionowali autorytet Kirtananandy, zostało brutalnie zabitych. Inny wielbiciel, który został skazany za morderstwa, powiedział później, że działał z polecenia Kirtananandy.

Sam Kirtanananda został zaatakowany przez psychicznie chorego gościa. Po 10 dniach w śpiączce i miesiącu spędzonym w szpitalu, Kirtanananda wrócił do Nowego Vrindabanu, a dwóch owczarków niemieckich zostało pozyskanych do strzeżenia go przez cały czas.

Z powodu jego odejścia od nauk Prabhupada, przywódcy ISKCON-u ekskomunikowali Kirtananandę i ostatecznie całą jego społeczność.

Po nalocie FBI, federalne jury oskarżyło Kirtananandę o wymuszanie haraczy i oszustwa pocztowe , spisek w celu zabójstwa i innych przestępstw. Został skazany za wymuszanie haraczy i oszustwa pocztowe i spędził miesiące w więzieniu i areszcie domowym, ale ostatecznie wyrok został uchylony.

Kirtanananda wrócił do Nowego Vrindaban, ale w 1993 roku został przyłapany na akcie seksualnym z młodym uczniem płci męskiej. Nawet ci, którzy byli lojalni podczas jego pobytu w więzieniu, teraz widzieli, że mistrz duchowy, którego od dawna szanowali, był prawdopodobnie największym grzesznikiem spośród nich. Federalni byli tego pewni: podczas ponownego procesu w 1996 roku Kirtanananda przyznał się do oszustwa pocztowego i został skazany na 20 lat więzienia.

Został zwolniony w 2004 roku i zmarł w październiku 2011 roku w szpitalu w Indiach w wieku 74 lat.

***

Skutki

Darowizny od hinduskich Amerykanów były głównym źródłem dochodów Nowego Vrindaban, ale gdy pojawiły się wieści o zbrodniach Kirtananandy, zamknęli swoje portfele. I bez oszustw związanych ze zbieraniem funduszy przez Kirtananandę, napływały niewielkie pieniądze. Wielbiciele wychodzili tłumnie, aby albo dołączyć do innych świątyń, albo wycofać się z ruchu.

„Byłem zbyt uparty, żeby odejść” – wspomina Sankirtana. „Mówiliśmy:„ Cóż, chwileczkę. To nie jest społeczność Kirtananandy. To jest społeczność Prabhupada. Jesteśmy tutaj, aby służyć Prabhupadzie ””.

Pod koniec lat 90. populacja Nowego Vrindaban spadła do 225 członków. Tylko 10 krów nadal produkowało mleko. Szkoła liczyła mniej niż kilkunastu uczniów. Społeczność przeżywała niezadowalającą rotację nowych przywódców, żadna z nich nie była inspirująca.

Aby utrzymać się na powierzchni, New Vrindaban sprzedał ziemię członkom, którzy budowali domy. Aby zapłacić podatki, niektórzy zostali długodystansowymi kierowcami ciężarówek, inni podjęli sezonowe prace, sprzedając prezenty świąteczne w kioskach w centrach handlowych. Sankirtana znalazł pracę jako pisarz i gawędziarz; jego żona została korepetytorką. Życie stało się mniej wspólnotowe, ale też mniej restrykcyjne.

Wytrwali iw 1998 roku ISKCON pozwolił społeczności wrócić do Hare Kryszna. W zeszłym roku dostali nowego lidera, kogoś, komu czuli, że mogą zaufać, kogoś wysoko na duchu i zakorzenionego w biznesie.

Dzisiaj New Vrindaban przypomina opuszczony ogród. Jest zaniedbanie i spustoszenie, ale także oznaki piękna i nowego życia. Należy do nich około 165 bhaktów, mieszkających albo nad świątynią w aśramie, w pobliskim kompleksie mieszkalnym lub w skromnych domach rozsianych po krętej drodze. Na pastwisku nadal znajduje się 65 krów, chociaż 60 jest za starych, by dawać mleko.

Nowy Vrindaban jest najbardziej żywy przed 5 rano, kiedy kilkudziesięciu wielbicieli zbiera się w świątyni, zdejmuje buty, kłania się na ziemię i rozpoczyna nabożeństwo. Podczas gdy nawet ptaki wciąż śpią, wielbiciele tańczą, bębnią i śpiewają przed kolorowymi posągami swoich bóstw.

Składają jedzenie i kwiaty na ołtarzach, z których każdy przedstawia jakąś postać lub aspekt Boga. Z boku znajduje się woskowy posąg Prabhupada ze skrzyżowanymi nogami. Kiedy pojawia się chłód, bhaktowie zakładają okrycie na swoje ramiona; w upale odwracają wachlarz do niego.

To radosna scena, oświetlona blaskiem świec i perfumowana kadzidłem. Po 45 minutach usiądą z paciorkami modlitewnymi i rozmyślą nad imionami Boga. Potem będzie więcej śpiewów i lekcja pism świętych. W miarę upływu poranka wielbiciele wychodzą, aby przygotować posiłki lub udać się do pracy.

Wielbiciele, którzy wybrali życie w celibacie, często nadal noszą pomarańczowe lub białe szaty, ale większość pozostałych ubiera się w dżinsy i flanelowe koszule, powiewne spódnice lub wzorzyste sari. Zarządzają własnym czasem i nie są obecni na porannych nabożeństwach.

Większość dzieci, które dorastały w społeczności, postanowiła tam nie pozostać, chociaż wiele z nich wraca na zjazdy i coroczne festiwale. Ale zaczął napływać niewielki strumień innych młodych ludzi – wielbiciele z innych świątyń, którzy chcą spokojnego miejsca do wychowywania dzieci lub są przyciągnięci do życia poza ziemią i studiowania pod kierunkiem pierwszych uczniów Prabhupada.

Dwa inne ostatnie wydarzenia ożywiły społeczność: nowe przywództwo i nowe pieniądze.

***

Nowy przywódca

Zdejmij białe szaty, pończochy i pasmo gliny spływające po czole, a prawie widać biznesmenem, którym kiedyś był Jaya Krishna.

Siedzi przy długim stole pod zdjęciem Prabhupada. Ma 59 lat, choć wygląda o dekadę młodziej. Jeszcze 10 lat temu był dyrektorem ds. Sprzedaży w firmie programistycznej w rodzinnej Szwajcarii.

Ale nawet gdy jego kariera kwitła, tęsknił za czymś więcej. „Masz swój dom. Masz swój drugi samochód” – mówi. „Ale skąd bierze się szczęście? Czy naprawdę o to chodzi w życiu? ”

Oto pytania, które rozmyślał ze swoją żoną, która była w domu w dniu, gdy wielbiciele Hare Kryszna przybyli do drzwi i zaoferowali jej trzy ze swoich tekstów. „Musisz przeczytać tę książkę” – przypomina sobie Jaya Krishna, kiedy wrócił do domu. „Ta książka jest dla ciebie”.

Sześć tygodni później jego żona i 23-letni syn zostali zabici w wypadek samochodowy. „Odeszła. I nagle powiedziałem:„ Och, jest gdzieś książka, którą muszę przeczytać ”” – wspomina.

To, co przeczytał w Bhagavad-Gicie, uderzyło w strunę. zawsze borykał się z pytaniem, dlaczego niektórzy ludzie rodzą się bogaci, inni biedni, niektórzy zdrowi, inni niepełnosprawni. Koncepcje reinkarnacji i karmy miały sens. „I w jakiś sposób masz to uczucie:„ Och, to prawda ”- mówi. „Dusza tęskni za tym związkiem z Bogiem, a mantra przywraca ten związek”.

Udał się do Indii i został inicjowany jako Hare Kryszna. Ze względu na swoje zdolności przywódcze został wysłany do Belgii aby służyć jako dyrektor kolegium ISKCON-u W zeszłym roku poproszono go o przybycie do Nowego Vrindaban.

Jako prezydent społeczności, Jaya Krishna nie ma działać jako duchowy przywódca Nowego Vrindaban (każdy inicjowany wielbiciel ma swojego własnego guru w różnych świątyniach na całym świecie), ale jako zarządca administracyjny.

Głównymi celami jego trzyletniej kadencji było ustanowienie działającej struktury organizacyjnej i nakreślenie planu na przyszłość Nowego Vrindaban. Mówi jednak, że pierwszym krokiem jest pomoc wielbicielom w ponownym uwierzeniu w cel ich społeczności.

„Opierając się na historii, ich zaufanie zostało nadszarpnięte – ich wiara” – mówi – „Mamy tak duży potencjał. Każdy kocha tu być. Musimy tylko zmienić siebie wewnętrznie, abyśmy mogli w to uwierzyć. ”

Jaya Krishna jest człowiekiem o łagodnym głosie, który przerywa pracę biurową, aby codziennie podawać lunch innym wielbicielom i gościom. W ostatnim czasie goście regularnie się pojawiają. Amerykańscy hindusi i turyści po raz kolejny pielgrzymują, zwiedzając Złoty Pałac i robiąc zdjęcia przy wysokich na 25 stóp posągach bóstw z widokiem na staw rybny.

„Chciałbym wesprzeć społeczność … aby prosperowała i koncentrowała się na instrukcjach naszego założyciela. To znaczy chronić krowy, edukować – wszystkich, nie tylko dzieci – i wreszcie pogłębiać i szerzyć świadomość Kryszny ”- mówi.

I nastąpił przypływ pieniędzy, aby wspierać tę sprawę.

Kiedy przybył Jaya Kryszna, mówiono o sprzedaży praw do gazu na ziemi Wraz ze świątynią, terenami uprawnymi i indywidualnymi działkami właścicieli domów, New Vrindaban posiadało około 2000 akrów Marcellus Shale, bogatego w gaz odcinka ziemi biegnącego od Tennessee przez Zachodnią Wirginię do północnej części stanu Nowy Jork.

W całym Nowym Vrindabanie właściciele ziemscy sprzedawali prawa firmom energetycznym, które sprowadzały odwierty do wydobywania gazu ziemnego. Mieszkańcy Nowego Vrindabanu byli jednak głęboko podzieleni; wielu obawiało się konsekwencji środowiskowych. Prawie 50 mieszkańców podpisało list protestacyjny, prosząc krajowy zarząd ISKCON-u o zatrzymać negocjacje.

Ale ostatecznie a Rada członków głosowała za sprzedażą praw spółce Chevron, argumentując, że gaz z ich ziemi zostałby pobrany przez pobliskie wiertnice, nawet gdyby nie zawarli umowy, więc równie dobrze mogliby otrzymać część pieniędzy.

Kwota 4 milionów dolarów została szybko rozproszona na remont: nowe dachy, odnowienie kabin dla gości, pokoi aśramu i restauracji w schronisku. Inne płatności trafiały do funduszu powierniczego posiadającego grunty rolne gminy oraz do indywidualnych właścicieli domów. Firma Chevron jeszcze nie skorzystała z tej witryny, ale jeśli to zrobi, Nowe Vrindaban osiągnie jeszcze większe dochody.

Jaya Krishna ma nadzieję, że zagracony teren przyniesie napływ odwiedzających. Rosnąca popularność jogi, medytacji i duchowości Wschodu może ustawić Nowe Vrindaban jako idealne miejsce odosobnienia. Wyobraża sobie rozbudowaną bazę noclegową, ofertę edukacyjną, sklepy. Gmina liczy również na pozyskanie większej liczby krów mlecznych i ożywienie programu rolniczego.

Odnowiono nacisk na życie z ziemi, a młodzi wyznawcy zainteresowani lokalnym ruchem żywnościowym uważają społeczność za mekkę.

„Po prostu uwielbiam ten spokój” – mówi Estefania Perez del Solar, 25-letnia wielbicielka, która przyjechała latem. Uważa Nowy Vrindaban za raj pasterski, jak zamierzył to Prabhupada. nie urodziła się, kiedy Kirtanananda został wygnany z tego miejsca. Dla niej historia jest interesującym przypisem, a nie definiującą prawdą.

Jaya Krishna i starsi wielbiciele Nowego Vrindaban mają nadzieję, że czas zniknie z plamy skandalu. wizja ich guru znów rozkwitnie na szczycie góry.

Ellen McCarthy jest autorką gazety Washington Post.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *